Ósmoklasiści, jutro wchodzicie na tą matmę z totalną chilerą i utopią. To wy tam jesteście szefem, to wy tam wyznaczacie warunki. CKE powinnno czuć się zaszczycone, że w ogóle zgodziliście się napisać ten egzamin. Wy się nie stresujecie egzaminem, to egzamin się stresuje wami. Będą jeszcze do was dzwonić ze Stasica i Batorego, żebyście to wy poszli do ich szkoły, jeszcze was będą błagać. Wy nie robicie tam 100%, wy tam robicie kurwa 200%, dwa arkusze rozwiążecie, każdy jedną ręką, bo dacie radę. Jesteście najlepsi. Piszecie to, wychodzicie i idziecie się schlać Picolo, świętując to, że rozjebaliście system. Napiszecie tak dobrze, że Einstein będzie przy was wyglądał jak zwykła facetka od matmy. Nie bójcie się.