dobra, wrzuca tego shota, jak się wam spodoba, to może będzie książka
słońce wreszcie wzeszło. Zawsze lubiłam te chwile. Gdy księżyc rozpływał się we mgle, a ja stałam na trawie dysząc, lubiłam upadać wtedy na kolana, czuć rosę na twarzy, na nagim ciele, czuć krew która wypływała ze wszystkich moich ran, czuć ból, który piekł mnie w każdej części ciała.
tak. Zdecydowanie lubiłam je.
ale teraz miały zniknąć.
siedziałam w dużym sportowym samochodzie rodziców, oni nie wiedzili. to nigdy nie była ich sprawa. mój ojciec zdradzał matkę, ona zdradzała jego... nie rozwiedli się tylko ze względu na mnie.
od kąt mam sześć lat.
ale to już nie boli, ani mnie nie obchodzi.
obchodzi mnie, że będę mieszkać w Londynie i będę miała dwa wyjścia:
a) komuś powiedzieć
b) związywać się, kneblować i najlepiej przyduszać
c) nauczyć się kontroli
pierwsze był wykluczone, drugie bolesne, trzecie trudne.
nie miała pojęcia którą wersje wybiorę.
- wysiadka! - ogłosił wesoło ojciec, przeprowadzka była jego pomysłem i był bardzo zadowolony że wielkie nowoczesne mieszkanie, będzie teraz jego. - wszystko jest już gotowe Susan, idź zwiedzać!
niechętnie wysiadłam, by wstukać kod na drzwiach klatki schodowej i wsiąść do windy. Po chwili dotarła ona na szóste piętro. Wysiadłam, by po chwili ruszyć do drzwi z numerem 70.
pchnęłam białe drzwi, otwarły się gładko.
środek był typowo nowoczesny, biało szary, sterylny. byłam świadoma, że nie będzie tu zdjęć, moich szkiców czy notatek na lodówce. To będzie przestrzeń zimna i pusta.
kieruje się do przeszklonego pomieszczenia To będzie gabinet ojca i zapewne nie będzie wolno mi tam wchodzić.
nie żałuje. Są dwie duże łazienki, jedna moja, druga rodziców, a potem mój pokój.
środek jest sterylny, tak jak reszta. Wpasowuje się.
nie zdążam się niczemu przyjrzeć gdy wchodzą rodzice. oboje są zadowoleni, bo ten jeden raz, byli co do czegoś zgodni. moje zdanie się nie liczyło.
no i jak?