Listopad listopad. Zaczynalo sie mega i juz myslalam ze bede nie tak jak inni smutac i mowic ze listopad to najgorszy miesiac. Mylilam sie. Zaczelam w chuj przejmowac sie ocenami. Płakałam nawet przez jebaną 6- bo wiedziałam ze moglam sie nauczyc bardziej. O 4+ z biologii to nie wspomne. Albo 5+ z recytacji fraszki. Wiem że większość by marzyła o takich wynikach ale niestety, taka juz jestem. Wspierali mnie z tym moi przyjaciele i dziekuje im za to ale nadal nie jestem w stanie przymknac na to oko. Z wiadomosci lepszych, wstawilam na relacje pytanie "czy podobalam ci sie kiedys/aktualnie" i moj mega crush odpowiedzial tak i wytlumaczyl to tym ze "jesteś ładna to masz" i jak probowałam sie dowiedziec czegos wiecej to zacza gadac przenośniami i omijac temat. 22 będzie 5 miesiecy jak sie znamy ale znajac go to nawet nie przypomni sobie. A co do dnia dzisiejszego to zemdlalam w autobusie na oczach ziomow z mojej klasy i licealistow ktorzy wlasnie nim jechali, ryczalam w lazience szkolnej i chcialam umrzec.
To na tyle chyba, mozecie dzielic sie swoimi przezyciami or something like this. Buziaki, wroce za kolejne 3 miesiace