Dochodzę do wniosku, że róże to jednak pojebane kwiaty:
- może się pochorować, jak krzywo na nią spojrzysz, ale żeby zabić, to już się trzeba postarać
- można pryskać po liściach, łodygach i kwiatach to dłużej kwitną i nie opadają, a z drugiej strony jak będzie mieć wodę na liściach/kwiatach to się kurwa poparzy
- podlewać codziennie albo raz na dwa tygodnie, żeby miała wilgotno, ale jak zostawisz na miesiąc bez wody to w sumie też może być zadowolona
- nawozić chuj wie kiedy, ale tak albo nie, bo będzie nadmiar albo niedobór
- powinny kwitnąć od czerwca do pierwszych przymrozków, ale jak chce to i kurwa pod śniegiem zakwitnie
- nie może mieć za zimno, ale w sumie chuj, jak ją przysypie to też może być szczęśliwa
- domową wystawiać na dwór, ale nie wystawiać
- miniaturową jak posadzisz poza doniczką to albo zdechnie, albo wyrośnie na krzak większy od ciebie
- woda najlepiej deszczówka, ale w sumie chuj, zależy od kaprysu