Są domy z widokiem na potężne góry albo urwiste rzeki, jeziora, stawy, sadzawki. Przez niektóre okna widać tylko deszcz, przez inne - słońce. Są też wille postawione gdzieś w bajkowych światach - wille z widokiem na marzenia, chmury.
W niektórych domach jest wciąż noc. Ludzie patrzą przez swoje niestarzejące się okna i widzą taniec gwiazd i obracający się Księżyc. Inni, ci bogatsi, mogą obserwować ziemię z lotu ptaka. Milionerzy nie wychylają się przez swoje pozłacane okna - mieszkają wysoko ponad błękitną planetą.
Jednak najwięcej okien skierowanych jest na inne domy, na dzieci bawiące się na ulicy, na auta i spacerujących staruszków. To są tak zwane okna zwyczajne, pospolite. Właśnie takie okno znajdowało się w pokoju Agaty.
Nikolas biegał po całym domu, otwierał na oścież wszystkie drzwi po kolei. Z nerwami próbował otworzyć którekolwiek z okien znajdujących się w pałacu. Bezskutecznie.
- Nie możecie mnie tu więzić! - zawołał przystanąwszy na chwilę. - Stąd musi być jakieś wyjście!
- I jest - odparła matka Nikolasa, Gabriela. - Znajdziesz je, kiedy się uspokoisz. To może potrwać kilka do kilkunastu lat.
- Nie będę czekał już ani chwili! - wrzasnął czternastolatek. - Nienawidzę was wszystkich!