,,Gdy tylko wysiedli do ich nozdrzy dobił odor gnijących zwłok.
Chociaż na ulicach w pobliżu nie było widać ani słychać żywej duszy to wokół roznosiła się aura obecności, obecności czegoś co zdecydowanie nie było niczym dobrym.
Wszyscy rozeszli się wokół w poszukiwaniu kogokolwiek kto mógłby udzielić jakiś informacji na temat miejsca, w którym się znaleźli. Jednak jedyne co znaleźli to samotne zwłoki, a w zasadzie ich pozostałości.
- Co na środku drogi robią te zwłoki?
Zanim jednak zdążyli się dokładnie przyjrzeć usłyszeli stukot. Czyjeś ciężkie buty uderzały w chodnik tworząc arytmiczny chałas przypominający ludzki bieg.
Zza budynku wybiegła zakapturzona postać. To była kobieta, jej bluza była podarta w wielu miejscach podobnie jak spodnie, a poplamiony kaptur zakrywał całą twarz.
Podczas biegu kiwała się z lewej na prawą jakby nie potrafiła złapać równowagi.