Mam już serdecznie dość mojej nauczycielki, jeszcze jedna taka akcja, to idę do wychowawczyni. Ja rozumiem, że kiedyś troszkę bardziej udzielałam się na lekcji, ale nie musi mi o tym przypominać każdego dnia.
W dodatku jej taktyka na nowy rok szkolny to upokarzanie mnie i jechanie po mnie myśląc, że to coś da. Kocham biologię, ale przez nią mam ochotę zmienić profil.
To nie jest tak, że jak odpowiadam na jej pytanie, to mnie ciągle poprawia, bo słowa muszą brzmieć biologicznie(reszcie rzadko tak robi ) i w dodatku tak się tym stresuje, że później nic już nie odpowiadam.
To jest nieśmieszny żart, bo mamy mnóstwo nauki ze wszystkiego i oczywiście straszą maturą, każdy wymaga od nas najwyższej gotowości i tego że na tych 7 lekcjach zapamiętamy wszystko, o czasie wolnym to ciężko wspomnieć.
Chcę jak najszybciej skończyć ta szkołę, często nauczyciele jadą po mnie, bo moja siostra zrezygnowała z nauki akurat w tym liceum i wystarczy, że nie ma mnie dzień (często tak bywa, przez ten cały stres często choruję)
To już jadą po mnie nauczyciele przy mojej klasie.
Prowadzę z koleżanką radiolkę i ostatnio dostaliśmy zakaz puszczania rocka, bo nauczyciel uważa, że to muzyka dla narkomanów i satanistów.
Dziękuję pani od biologii, że nie mam ochoty uczyć się tego cudownego przedmiotu.
Nauczycielom (nie wszystkim) za to, że nie mam ochoty chodzić do tej szkoły i odliczam dni do jej końca.
I tak naprawdę gdyby nie moje wspaniałe przyjaciółki i koleżanki nie dałabym rady tam wytrzymać
Musiałam się komuś wygadać, bo przykro mi patrzeć na wszystkich młodych ludzi którzy są pochłonięci szkołą i nie mają czasu na nic i to dosłownie.
Miłego dnia <3 i powodzenia w tym cyrku