Nie żyje, po prostu umarłam bo to co się odpierniczyło w 11 odcinku to jakaś pieprzona czarna magia. Nie wiem no po prostu potrzebuje, wręcz to wykrzyczeć.
Ale żeby nie było--> Uwaga spojlery!!!
Więc:
Najpierw serce mi się roztopiło przez Brama i Aye, on dosłownie powiedział że jest "jej rycerzem" <3
Potem dusiłam się że śmiechu przez Chuuye który nie mógł odlepić sobie sztucznych kłów.
Potem ryczałam przez Fyolai, dosłownie było widać jak Nikolai przeżywa fakt że Fyodor faktycznie nie żyje, że już go nie ma!
I jeszcze na koniec, postanowili zrobić moment Fukuchiego i Fukuzawy! Dosłownie po raz pierwszy w życiu zmieniłam w 10 minut nastawienie do postaci z "zabij sie" na
"nie umieraj", w 10 minut!
Oni dosłownie najpierw zrobili mocne backstory Moriego i Fukuzawy w 3 sezonie i teraz jeszcze dowalili, równie mocne backstory Fukuchiego i Fukuzawy. Nie wiem no, myśleli chyba coś takiego "Najpierw zróbmy im relacje wyglądająca jak nieszczęśliwa miłość, potem zróbmy to samo z Fukuzawą ale innym bohaterem żeby fani byli rozdarci i nie mogli spać po nocy"
Ja dosłownie nie wiem, tracę wiarę w ludzkość i to czy dzisiaj w ogóle pójdę spać.
Wam natomiast życzę resztą sił żebyście się jakoś trzymali jeśli wami to zakończenie również wstrząsnęło (T.T)