Cześć wszystkim :)
Czy ktoś jeszcze pamięta moje skromne opowiadanie o Peterze Parkerze, o jakże urokliwym tytule "DILIGITIS"?
Jeśli tak – po pierwsze, polecam policzyć ilość siwych włosów, bo minęły stulecia od kiedy JA ostatni raz słyszałam ten tytuł... a jeśli nie – poniżej wklejam Wam opis mojego dziecka.
***
❝ On nigdy nie był mój, ale tracenie go złamało mi serce ❞
Marlee Greasley miała naprawdę dobrze w życiu. Uczyła się przystępnie, motywowana przez dwójkę kochających rodziców, którzy nigdy nie wywierali na niej zbyt dużej presji i może tylko znajomych czasem jej brakowało, jednak zamiast tego miała wrednego brata, który idealnie tę lukę wypełniał.
A potem Lee poznała Petera Parkera, który zawrócił jej w głowie, sprawiają, że nie mogła o niczym innym myśleć. Jednak nie narzekała; zauroczenie w chłopaku zdawało się powoli zmieniać coś w jej życiu, a ona przekonana, że było to coś dobrego-z uśmiechem na ustach mijała go na korytarzach. Czasem nawet odwzajemnił ten grymas, wiecie?
Jednak tak, jak jej życie było idealne przed poznaniem chłopaka, tak później było coraz gorzej. A na samym końcu sama już nie wiedziała, czy płakała z jakiegoś powodu, czy jednak to już przyzwyczajenie. Bo, gdy wszystko zaczęło dziać się za szybko, Marlee Greasley żałowała jedynie swoich łez i rozczarowanego wzroku rodziny. Peter Parker już nie istniał.
***
Z okazji zbliżającej się SIÓDMEJ rocznicy opublikowania DILIGITS po raz pierwszy, postanowiłam zajrzeć do niego jeszcze raz. I tym razem coś ruszyło.
Więc no... do usłyszenia już niebawem! :)