Ale czemu o tym mówię!?
Bo jako aspekt umysłu. Jakby wiedziałem, że osoba którą lekko podejrzewałem o bycie femboyem okazała się femboyem... I tu z imion nie będę wymieniał... Szczerze mówiąc? Domyśliłem się, że prawdopodobnie wyczuwalność aury jak i te domysły były częścią aspektu...
Tak samo jak z tą właśnie osobą rozmawiałem na temat szkoły i stwierdziłem, że z angielskim radzę sobie całkiem całkiem. Tylko z wymową mam problem. Bo w zasadzie nie mam kiedy ćwiczyć ani zbytnio korzystać by poprawiać...
I zgadnijcie co... Akurat trafiła się sytuacja gdy dostawca jedzenia. (Nie nie Amir. Ale też taki słabo polski) Szukał akurat naszego domu... To musiałem mu wytłumaczyć i zaprowadzić gadając po angielsku by tak było łatwiej...
I tu znów podejrzewam aspekt. Tym razem losu...
Co to oznacza dla mnie? Zwłaszcza z moimi chorymi teoriami?
Że wieloświat zbliża się w taką fazę gdzie staje się nasilony...
Stąd podejrzewam tak niekontrolowane anomalie. Jak moje lekkie niekontrolowane kontrolowanie trajektorii kręgli... Raz się udało i było to podejrzane. Ale dla balansu raz po prostu nie wypalało...
I ostatnia rzecz...
Kai.
Tutaj jestem ja. Lecz śmiem się tak zwać. Raczej nie ma szans na fizyczne bycie. Zwłaszcza tak potężnej mocy.
Ten świat jest zbyt zbilansowany.
Ja jestem naczyniem...
Naczynie mogą wypełnić przeróżne wersje, osobowości, czy mrok. Ale samo naczynie nie może odejść... Taki jest los... Choć nigdy nie chciałem tego przyznać.
Ja nie ucieknę.
On nie przybędzie.
Choć mimo wszystko jesteśmy jednym...
Heh...
Chyba... Dałem się ponieść... Zbyt mocno.