Moje podsumowanie #Tokyo2020 cz. 3
Głupią nagonkę na medale nie tworzą zwykle sportowcy, a niestety zazwyczaj reszta środowiska. Zamiast "pokaż co potrafisz i miej z tego radochę" są "masz być najlepszy" i "jaki wynik?". Widzi się tylko o tych, co stanęli na podium. To trochę przykre, że mówi się i udostępnia na portalach społecznościowych wiadomości tylko o medalistach i to niektórych, takich co nam pasują pod względem ich upodobań nie tylko sportowych, w jakiej dyscyplinie biorą udział itd. ale i w takich pierdołach jak poglądy polityczne, religijne, orientacja itp.. Nie! Nie ważne czy jesteś sportowcem, muzykiem, plastykiem czy może układasz tarota. Gdy robisz coś co sprawia ci przyjemność, co jest twoją pasją, jesteś w tej chwili nikim. Jesteś tylko ty i twoja rzecz którą kochasz. Jest jeszcze fajniej jak dookoła są osoby które podzielają twoją pasję. Jest ktoś lepszy, ktoś gorszy ale i tak myślę że to musi być świetne uczucie być w tym, robić to razem. A medal czy wynik to tylko komplement, że robisz to dobrze. Taka jest idea między innymi Igrzysk Olimpijskich, którą przypomina się za każdym razem ale coraz częściej się o tym zapomina, zaćmiewa się umysł wynikami, niezdrową rywalizacją lub co gorsza karierą, układami i pieniędzmi.
Podsumowując wywód asportowej kluski bez celu w życiu, apeluję byśmy nie patrzyli tylko na medale i wyniki, a szanowali i cieszyli się, że ktoś po prostu miał frajdę i raczył pokazać nam trochę swojego hobby bądź swoich zdolności. Zdobycie medalu to i tak zwykle kwestia przypadku, czasem pół sekundy bądź mniej, czasem punkt dzieli cię od stanięcia na podium. Każdy kto odkrył swój życiowy cel, powołanie czy pasję jest już zwycięzcą, a zakwalifikowanie się na zawody i to tak elitarne jak Igrzyska to po prostu zaszczyt i ukonorowanie wysiłku jaki wkładasz w rzecz którą się jarasz.