Oto wiersz do którego mnie zainspirowałaś:
Budynek cały w śladach, brudzie, ubytkach.
Niedoskonałości wżarte głęboko, jakby chciały zostać na zawsze.
Ma w sobie urok — taki, który boli.
Bo wady tego miejsca przygładzają jego zalety,
aż trudno rozpoznać, co tu było piękne.
Lokatorzy pogubieni, każdy osobno.
Ciągle słychać krzyki, muzykę zbyt głośną,
śmiech, przekleństwa, czasem śpiew, który brzmi jak błaganie.
Fasada pożółkła, błaga o odnowienie.
Cierpliwie czeka, aż ktoś się nią zajmie,
aż ktoś wreszcie dotknie jej z troską.
Mieszkania — każde inne.
Jedno tonie w syfie, drugie w kolorach,
trzecie lśni zimną czystością, aż kłuje w oczy.
Każdy przechodzień widzi w tym budynku duszę,
czuje historię, którą nosi w sobie,
ale ten zapach,
jakby ta dusza gniła od środka.