Hej. Tak wiem marne słowa wstępu, ale nie wiem co napisać po tak długiej nieobecności. Zdaję sobie sprawę ile to czasu mi zajęło, żeby się przemóc, aby coś napisać i jest mi cholernie przykro. Ostatnie miesiące dały mi w kość, co wiem, że nie jest wytłumaczeniem, ale wróciłam teraz i mam kilka ważnych spraw, które po prostu chciałabym objaśnić.
Po pierwsze: Przepraszam. Przepraszam, że nie było mnie tak długo, że nie dawałam znaku życia i was nie poinformowałam o tak długiej przerwie. To był mój błąd i zrozumiem, wszystkie negatywne komentarze pod moim adresem (jeżeli się pojawią jakiekolwiek). Wiem, że przeprosiny niczego nie zmienią, ale będę się z tym o wiele lepiej czuć, jeżeli was przeproszę.
Po drugie: Dziękuję! Dziękuję za tak wielką liczbę wyświetleń pod moją ulubioną wypociną. Jest to dla mnie coś tak wielkiego, że nie potrafię ubrać tego w słowa. Po prostu jest to dla mnie coś więcej niż spełnienie marzeń. Nigdy nie śniłam, że opublikuję kawałek siebie i uzyska on taką cudowną widownie. Czuję się bardzo zaszczycona, że ktoś to czyta.
I po trzecie: Rozdział się już napisał, ale pewno wleci dopiero w godzinach popołudniowych z racji tego, że mam nerwice natręctw i nie opublikuje kolejnej części opowiadania dopóki nie sprawdzę jej kilka razy. Nałożyło się na mnie sporo wyjazdów, dlatego też musieliście tak długo czekać, za co jeszcze raz przepraszam.
Mam nadzieję, że jeszcze w ogóle mnie jeszcze pamiętacie, a jeżeli nie to nie szkodzi, ja nie zapomniałam. Kocham was tak mocno, że nie umiem tego opisać. Trzymajcie się!