Ja wam powiem tyle. Z perspektywy osoby, którą bardzo bolał brak romantycznej miłości w moim życiu - nie ma powodów, żeby się spieszyć. Mimo wszystko, lepiej samemu niż w złym towarzystwie. Zwłaszcza że pierwsza relacja jest w życiu modelowa, dlatego wybierzcie człowieka, który będzie was traktował dobrze.
Sam fakt, że jesteście samotni, nie znaczy że coś jest z wami nie tak. Znam naprawdę wiele osób, które według mnie są cudownymi ludźmi i nie mają w swoim życiu dziewczyny lub chłopaka ;) Poza tym mam wrażenie, że wiek pierwszej poważnej relacji jest zaniżony, także nie ma co panikować.
A jeśli nie chcecie się wiązać, nic na siłę. Ostatecznie Walentynki nie wprowadzają do relacji nic poza odrobiną bardziej filmowej miłości: za rączkę, do kina, kwiatka. Kochać trzeba się na co dzień - ale niewiele osób ma okazję na co dzień wychodzić na randki albo robić sobie prezenty.
Poza tym, kochajcie swoich znajomków. Ja mimo wszystko spędzam walenie w tynki ze swoimi przyjaciółmi, bo bros before hoes. A jak nie przyjaciele, to trzeba też kochać - przede wszystkim - siebie. Na świecie są wspaniali ludzie, którym będzie pasowała nawet najdziwniejsza albo najbardziej typowa osobowość, romantycznie i platonicznie.
Dlatego w Walentynki czujcie się przede wszystkim dobrze ze sobą, bez względu na to czy i z kim jesteście. Nie musicie ich uwielbiać, (nie wszystkim pasują komercyjne święta i to jest okej) ale chcę żeby nie ciągnęły was emocjonalnie w dół <3
(Miałam napisać trashy being, ale pochłonęło mnie pisanie pracy na matematykę. W związku z tym - nie ma trashy being, ale jest praca o modelu epidemiologicznym zombie. Logiczne.)