Czy ja naprawdę nie pamietam jaki mam dzisiaj dzień? Nie potrafię rozróżnić bycia w moim bezpiecznym świecie, a w rzeczywistości, tak jak rok temu.
Czemu nie potrafię przyjąć do swojej wiadomości, ze jej tutaj nie ma i nie będzie już nigdy, ze ona odeszła i nie wróci, to jest przecież tak proste do zrozumienia to jest tak logiczne, wiec czemu sprawia mi go tak wielka trudność?
Czemu czuje się jakbym miała upaść? Może to przez brak apetytu, a może przez to, że jestem za słaba.
Mam ochotę poddać się temu co mnie kieruje, zniknąć, zamknąć oczy i ich nie otworzyć nigdy, zostać zapomnianą przez wszystkich.
Dalej nic nie czuję, dalej jestem bezuczuciowym kawałkiem skory bez duszy, nic się nie zmieniło.
Mam wrażenie, ze nie dam rady po egzaminach, że to będzie mój ostateczny koniec.
To za dużo jak dla mnie, naprawdę jest źle, nie jestem już człowiekiem, to co mnie do niego zakwalifikowało już dawno wyginęło, jedyne co robię w ciągu dnia to uczę się, śpię, nie mam życia, nigdy go nie miałam.