Cześć i czołem!
Mamy nareszcie jesień, a ja jak zwykle staram się poskładać w całość.
Uwielbiam tę porę roku i mimo powszechnej opinii o jej depresyjności, ja akurat wtedy naprawdę odżywam.
Liczę gorąco, że w tym roku też tak będzie. ❤
Urlop był mi potrzebny, ponieważ ostatnie tygodnie w pracy były naprawdę szalone i po ośmiu godzinach miałam serdecznie dość wszelkiej elektroniki, komunikacji, o byciu kreatywnym nie wspomnę :/
W spokoju nieco się odblokowałam i mam nadzieję, że starczy mi tej energii jeszcze na długo.
UWAGA: Rozdział (możliwie) łamiący serca!
Co do treści, to nie wiem, jakie będą wasze odczucia po przeczytaniu lub w trakcie czytania, ale ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że niemal sama, pisząc, czułam tę niezręczność i gęstą atmosferę, przez którą aż ciężko mi było tworzyć kolejne zdania.
Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale pozostawiam tę autentyczność Waszej ocenie :)
Zdarzyło Wam się kiedyś przeżyć taką konfrontację? I jakie były jej owoce?
Dajcie znać, czy macie jakieś dobre rady dla naszej bohaterki na przyszłość, bo ona już powiedziała chyba wszystko, lub nawet więcej niż pierwotnie planowała ;)
Zbliżamy się do końca i to dosłownie.
W planach są jeszcze dwa rozdziały i epilog, i jeszcze cała masa wydarzeń, które muszą się wydarzyć, więc zachęcam gorąco do pozostania w kontakcie i dotrwania do finału z jakąś ciepłą herbatką w dłoniach ❤
Niezmiennie dziękuję za wyrozumiałość i za to, że nadal jesteście, mimo tych wszystkich przerw.
Podobno walka z samym sobą, to najbardziej nierówna z walk, tym bardziej cieszę się, że mam motywację, by przynajmniej próbować wygrywać kolejne rundy.
Amore.
❤
https://www.wattpad.com/1376813582-bramkarze-kochaj%C4%85-bardziej-33