Hej miśki! Dawno mnie tu nie było i nie jestem pewna, czy będę. Dużo się działo w moim życiu przez ostatnie parę miesięcy. Pamiętacie jak wspominałam o ekipie "KKK"? Cóż... Grupka już nie istnieje i wątpię, że będzie istnieć. Miałam kiedyś silną nadzieję, że da się to wszystko jeszcze uratować, ale dzień po dniu, tydzień za tygodniem straciłam nadzieję, choć była jeszcze na to taka szansa. Mówi się, że czas leczy rany. Oczywiście ja już czuję się lepiej psychicznie, ale od wczoraj pojawiła się u mnie tak nagle jakaś nadzieja. Że jest szansa nadal na przyjaźń. Nie wiem, dlaczego to się pojawiło tak nagle i nie potrafię się do tego zniechęcić, bo po tym co zrobiła mi ta osoba to nie wiem, czy mam się śmiać z tego, czy płakać, czy być zła... Przyjaciele tak nie postępują i wybiera się ich, a nie uzależnienie... Bardzo było mi przykro, że jeden z moich najlepszych przyjaciół wolał nałóg niż mnie... Staram się tym nie przejmować. Na początku to było trudne, potem już łatwe, ale odkąd pojawiła się ta nadzieja jest trudniej. Chciałam to wyjaśnić. Wiedzieć jak to wszystko wyglądało z jego strony. Bo to tak wygląda z mojej i jest mi naprawdę przykro... Nie wiem co z tego będzie, ale nam nadzieję, że skończy się dobrze. Mam też nadzieję, że rozumiecie dlaczego nie było mnie ostatnio na wattpadzie. Kiedyś potrafiłam pisać rozdziały codziennie, nawet dwa pod rząd jednego dnia, a teraz? Trzymajcie się i uważajcie na siebie, bo nie ma za ciekawej sytuacji w dzisiejszych czasach