Jedziemy do szpitala Raise.
- Nie nie będę jeździł znowu po szpitalach.
Kurwa. Ja zaraz go wrzucę go tam siłą.
- Jedziemy.
- Nie!
- RAISE NAZAROV.
- KURWA.
- Jedziemy do szpitala.
Z nim to jednak ciężko.
- Idziemy.
- Dobra.
Pojechaliśmy. Czekaliśmy przy recepcji.
- Pan Raise.
- Idź poczekam.
- Nie idziesz ze mną Lila.
Przewróciłam oczami.
Poszłam z nim.
- Więc co się stało że pana tu sprowadza.
- miałem z rany zdjęte szwy. I zaczął mi się robić wielki siniak. Nie wiem co się dzieje.
- Proszę pokazać.
- Eee... Idę po pielęgniarkę i zawieziemy pana na salę operacyjną.
- Czemu?
- Ma pan guza na żebrze. Jeżeli go nie usuniemy będzie po panu.
- Co?
- Miałam rację. Będę czekała. Ile operacja będzie trwała.
- z godzinę chyba że stanie się coś złego np. zatrzymanie krążenia, komplikacje i tak dalej. Ale powinien z tego wyjść.
- Chociaż to.
- Dobrze to idziemy.
- Raise nie bój się trzymam kciuki.
I piosenka Royalty.
