Okej. Jest juz 4,5 tysiąca słów a ja dotarłam dopiero do połowy planowanej treści. Zastanawiam się czy nie urwać w tym momencie i nie podzielić jednak na dwa.
Gwarantuje wam, że ten rozdział przeczołgał was przez taką huśtawkę emocjonalną ze skrajności w skrajność, że się nie pozbieracie. Sama piszę to przez łzy. Ostry komediodramat mi wyszedł. Zesrałam się sama sobie do mózgu pisząc to. Co ja stworzyłam. Dawno się tak nie ubawiłam pisząc... cokolwiek. Nawet nie wiem jaką kategorie wiekową tu dać szczerze mówiąc. Ale jedno wiem na pewno. Jestem z tego cholernie zadowolona i mam nadzieję, że wam też się to spodoba.
Na razie spróbuję pisać dalej. Najwyżej potem podzielę na dwa jak uznam, że to za dużo nawet jak na mnie ( i nie mówię tu o długości rozdziału )