Hej... Ludzie?
Zaczne od początku. Gdy coś dzieje się w moim życiu prywatnym mam tendencję do ucieczki i zestawienia wszystkiego, bo boje się, że będzie to już koniec gdy to rusze. Jednak nie chce dalej tak robić, więc oficjalnie ogłaszam:
Usuwam wszystkie książki jakie tu miałam.
Całkowicie wychodze z Undertale.
Okres w tym fandomie był najlepszym w moim życiu i poznałam mnóstwo fantastyczych ludzi, dzięki czemu mam cudowne wspomnienia.
Jednak życie to nie bajka i było tu zbyt wiele kłod pod nogami. Jedną z nich była pewna nie ciekawa historia, jaką przeżyłam.
Złamało mnie to dość mocno, no i dzięki nowym ludziom stanęłam na nogi. W czasie największego kryzysu, gdzie odcięłam się od przyjaciół, chcąc... Po prostu mając niezbyt dobre pomysły, to oni nie dali mi się odsunąć. Nie powiem, że dziwie się swoim przyjaciółom, znałam ich tak dobrze, że wiedziałam co odpowiedzieć, żeby ich zbyć. W końcu niejedną historie razem przeszliśmy.
Mogę z ręką na sercu powiedzieć... Jest lepiej. Dużo lepiej. Znów zaczynam się śmiać, znów mam mase durnych pomysłów na minutę, znów czuje radość z życia.
To co przeżyłam, to było najczystrze i najokrutniejsze załamaniem psychicznym.
Jednak nikomu o tym właściwie nie mówiłam o tym, od ponad pół roku to się działo, gdzie omal w alkoholizm nie wpadłam. Bo on sprawiał, że to tak nie bolało. Dopóki nie przypomniałam sobie o tym i ryczałam ludziom przez messenger, balagając ich żeby zabrali ten ból.
Jednak najpewniej i tak mało kogo to obchodzi, ot co. Życie jakiegoś tam człowieka w internecie. Nie mówię tego, żeby wzbudzić waszą litość. Przetrwałam to i znów... Żyje. Nawet jeżeli są to trudne czasy.
Najgorsze chyba było to w tamtym okresie, że całkowicie straciłam wene. Na pisanie, na rysowanie na cokolwiek.
Jednak od pewnej chwili chce zmian i wprowadzam je. Chce być nową sobą, kimś lepszym niż byłam. A patrząc na moje poczynania w sieci z tego konta... Dobra nie byłam.