Hej hej
Dzisiaj nietypowo trochę, aczkolwiek mam pewne przemyślenia którymi chciałabym się podzielić na forum, dotyczą one trochę tego co dzieje się u mnie prywatnie (poniekąd przez to mój profil umarł i jeszcze nie zmartwychwstał).
No więc do brzegu, żyjemy w XXI wieku, a dalej spotykamy się z nietolerancją na różnym poziomie - uczuciowo-płciowym, rasowym, społecznym i tym co najbardziej mnie dotyka od jakiegoś czasu, czyli "wykształcenia". Niby czasy średniowiecza dawno odeszły w niepamięć, a jednak ilu ludzi dalej nie potrafi porzucić "szlacheckich" poglądów?
Wykształcenie to, wykształcenie tamto, matura, studia takie i takie, kursy nie kursy, niewiadomo co. Czy ludzie serio nie potrafią pojąć, że to co wymieniłam jest czymś co powinniśmy chcieć zdobywać sami i dla siebie, a nie narzucać nam to na siłę?
Kolejny aspekt to ludzie, którzy nas naciskają twierdząc, że będziemy nikim bez papierka, którym de facto można się najczęściej podetrzeć, bo patrzą głównie na doświadczenie (wierzcie lub nie, ale tak jest). Dlatego trzeba porzucić resztki godności i patrzeć na drugą osobę pod kątem tego ile zarabia? Śmieszne, okazuje się, że ludzie z średniowiecza wyszli, ale nie na odwrót.
Już tak całkiem do sedna ja jako świadek czegoś takiego mogę tylko poklaskać dłońmi i pogratulować rodzicom z tych niby "wyższych sfer", że zabijacie w młodych chęć do kształcenia się i zdobywania pasji. Że przez wyścig o papiery, tracimy zdrowie i zamiast uczyć się, patrzymy tępo w ścianę zastanawiając się kiedy to wszystko się skończy, bo nie mamy już siły codziennie wkuwać.
I choć wiem, że osoby o których myślę pisząc to, tego nie przeczytają to chociaż może innych uświadomię.