W niedzielę zapraszam Was na 5 rozdział "Na pokładzie Akwilonu". Wrzucam Wam małą zajawkę tego, co nas tam czeka:
"– Oczywiście, że wiem, co robię. Wierz mi, nie pierwszy raz tędy płynę. Znam tę trasę jak własną kieszeń. – Zerknął na nią dosłownie na sekundę, tylko po to, by mrugnąć zadziornie. Zacisnęła usta, by na niego nie naskoczyć. Domyślała się, że przeprawa przez taki tor przeszkód wymagała skupienia, więc nie powinna go rozpraszać, mimo że miała ochotę mu nagadać. – Za chwilę na bakburcie zobaczysz wrak statku królewskiego. Robi wrażenie.
Zrobiła kilka kroków do przodu, choć sama nie była pewna dlaczego. Wcale nie cieszyło jej to, że jakikolwiek statek się tu rozbił. Wolałaby usłyszeć, że wszystkie szczęśliwie przepłynęły na drugą stronę. Jednak coś ją do tego wraku ciągnęło. Może to, że nigdy żadnego nie widziała? A może fakt, że był to okręt królewski? Powszechnie wiadomo, że flota królewska posiadała najwspanialsze, najpiękniej zdobione jednostki. Zatrzymała się gwałtownie, kiedy Kasjan powiedział:
– Nie ta strona.
Spłonęła rumieńcem i sztywno obróciła się na pięcie."