A już w niedzielę zapraszam na kolejny rozdział "Na pokładzie Akwilonu".
A w nim:
Elisabeta odzyskała humor, co niezmiernie go cieszyło. Po ataku skorpiona zapadła się w sobie. Myślała, że tego nie zauważył, bo zajęty był walką o przetrwanie w słońcu, ze zranioną nogą, ale doskonale o tym wiedział. Obserwował ją. Właściwie zawsze miał ją na oku, niezależnie, gdzie się znajdowali. Przyzwyczaił się do tego, że była obok niego i denerwował się, gdy za bardzo się oddalała.
Aż w końcu będzie musiała odejść. Nie odpowiedziała na jego pytanie o to, czy naprawdę zamierza zostać królową. Stwierdziła, że zrobi to, co będzie trzeba. On już znał odpowiedź. Wystarczyło na nią popatrzeć. Przepłynęła pół świata, by poprosić o pomoc w odbiciu tronu. Nie sądził, żeby miała go potem komuś oddać. A to znaczyło, że go zostawi. Porzuci morze, Akwilon… i Kasjana.
Zakłuło go w piersi. Rozmasował dłonią miejsce na mostku, jakby to miało w czymkolwiek pomóc.