NathSymphony

okej, przyznaję, że trochę mnie tutaj nie było. to znaczy, od wypuszczenia "Rozlanej kawy" (która swoją drogą, cały czas jest niesamowicie popularna, co mnie cholernie szokuje, ale dziękuję za to niezmiernie, dziękuję również Oli, z którą to pisałam, ale z którą urwał mi się totalnie kontakt już dłuższy czas temu) coś tam publikowałam, ale szybko to znikało, bo dochodziłam do wniosku, że obojętnie, jak bardzo dobry byłby projekt - ciężko mi będzie go dokończyć z uwagi na to, że miałam trochę zbyt słomiany zapał, dodatkowo bez nawyku pisania "na zapas", co powodowało u mnie jeszcze większą blokadę przy pisaniu następnych rozdziałów. teoretycznie chciałam publikować dalej, teoretycznie miałam dosyć szczegółowy zarys historii, ale nie potrafiłam ubierać tego w słowa, ilekroć już do tego przysiadałam. postanowiłam więc rzucić to wszystko w kąt i oddać się robieniu innych rzeczy aniżeli pisanie.
          	tutaj moglibyście zadać pytanie - co robiłam? to pytanie jest o tyle trudne, że sama nie umiem na nie odpowiedzieć, nie było mnie tutaj od ponad półtora roku, zmieniło się tyle, że nawet nie jestem w stanie zliczyć. trochę kontaktów mi się pourywało, a ja raz psychicznie upadałam i wstawałam - tak na zmianę.  skupiłam się bardziej na szkole, ale to też tak nie do końca. głównym tematem w mojej głowie były relacje. relacje, które odcisnęły na mnie ogromne piętno i które odczuwam do dzisiaj, chociaż praktycznie ich już nie ma, nie w takiej formie, jak były przedtem. możliwe, że jestem trochę inną osobą, a mój tok myślenia zdecydowanie się poszerzył. tak samo jak gust muzyczny - na dobre zainteresowałam się muzyką, rzuciłam się w jej wir. to pozytywna rzecz.
          	podsumowując - jasna cholera, wracam. nie wiem, jak to będzie, nie wiem, na jak długo, ale chcę tu jeszcze coś naskrobać. nie po to miałam tyle pomysłów, aby ich nie dokończyć. jeżeli ktokolwiek się natknie na ten wpis - dajcie znać i trzymajcie się ciepło, możecie pisać, co u was. 
          	NathS xx

NathSymphony

okej, przyznaję, że trochę mnie tutaj nie było. to znaczy, od wypuszczenia "Rozlanej kawy" (która swoją drogą, cały czas jest niesamowicie popularna, co mnie cholernie szokuje, ale dziękuję za to niezmiernie, dziękuję również Oli, z którą to pisałam, ale z którą urwał mi się totalnie kontakt już dłuższy czas temu) coś tam publikowałam, ale szybko to znikało, bo dochodziłam do wniosku, że obojętnie, jak bardzo dobry byłby projekt - ciężko mi będzie go dokończyć z uwagi na to, że miałam trochę zbyt słomiany zapał, dodatkowo bez nawyku pisania "na zapas", co powodowało u mnie jeszcze większą blokadę przy pisaniu następnych rozdziałów. teoretycznie chciałam publikować dalej, teoretycznie miałam dosyć szczegółowy zarys historii, ale nie potrafiłam ubierać tego w słowa, ilekroć już do tego przysiadałam. postanowiłam więc rzucić to wszystko w kąt i oddać się robieniu innych rzeczy aniżeli pisanie.
          tutaj moglibyście zadać pytanie - co robiłam? to pytanie jest o tyle trudne, że sama nie umiem na nie odpowiedzieć, nie było mnie tutaj od ponad półtora roku, zmieniło się tyle, że nawet nie jestem w stanie zliczyć. trochę kontaktów mi się pourywało, a ja raz psychicznie upadałam i wstawałam - tak na zmianę.  skupiłam się bardziej na szkole, ale to też tak nie do końca. głównym tematem w mojej głowie były relacje. relacje, które odcisnęły na mnie ogromne piętno i które odczuwam do dzisiaj, chociaż praktycznie ich już nie ma, nie w takiej formie, jak były przedtem. możliwe, że jestem trochę inną osobą, a mój tok myślenia zdecydowanie się poszerzył. tak samo jak gust muzyczny - na dobre zainteresowałam się muzyką, rzuciłam się w jej wir. to pozytywna rzecz.
          podsumowując - jasna cholera, wracam. nie wiem, jak to będzie, nie wiem, na jak długo, ale chcę tu jeszcze coś naskrobać. nie po to miałam tyle pomysłów, aby ich nie dokończyć. jeżeli ktokolwiek się natknie na ten wpis - dajcie znać i trzymajcie się ciepło, możecie pisać, co u was. 
          NathS xx