"- Tařone e lekàz. - poczułam te słowa na języku i nim zamknęłam usta, moja krtań poruszyła sie po raz kolejny wbrew mej woli. - Tařone dà valerïo.
Świadomość, jakże piękna niegdyś byłam.
Idealnie skonstruowana, stworzona na wzór samego Boga, obdarowana przez Ducha Świętego, kochana przez braci i siostry.
Skazana.
Tykanie.
Niebo nad moją głową przerwała kolejna błyskawica, niosąca wbrew pozorom większy mrok w me oczy, niżeli światła, a gdy moje przedramiona poruszyły sie gwałtownie, całe powietrze, które cudem w sobie zatrzymałam, uleciało wraz z życiem, które właśnie odebrałam.
Zegar.
Minęło zbyt wiele czasu. Zbyt długo zwlekałam i choć wiotkie ciało zdawało sie przygniatać mnie swym ciężarem co raz bardziej, to odnalazłam chwilę, aby zaczerpnąć chłodnej bryzy wprost do płuc, nim płacz ustał, a ciemne krople pozostały tylko wspomnieniem na mej twarzy.
Byłam przepiękna, powiadam.
Córka Światła, kochanka Nocy, wznosząc swe dłonie ku uciesze Najprawdziwszego.
Ja, mój Panie, pozbawiona moralności, prawości, tlę sie na łaskę, albowiem zabiłam samego Boga."