Wlazłam na to konto po pół roku i w sumie zastanawiam się, nad wieloma rzeczami. Patrząc na moje posty przeraża mnie fakt, że już w wieku 12-13 lat miałam tak ponure myśli. Zgubiłam się, bardzo, jednak chyba właśnie tutaj zostawiłam cząstkę prawdziwej siebie. Tęsknie za sobą, która kochała i nie wstydziła się wysławiać poezją. Nie wygasł w moim sercu niepoprawny romantyzm, jednak wyblakły kolory, zaczęłam dostrzegać jak świat jest okrutny, izoluje się, piszę posty o swoim samopoczuciu (chociaż wiem, że kilku bliskich je czyta) zamiast porozmawiać z nimi o tym, żeby nie czuli obowiązku powiedzenia mi czegoś, jedyne czego chce to czuć sie chociaż trochę wyjątkowa i ważna. Wiele swoich ukochanych cech charakteru zakopałam przez stereotypy albo żeby zatrzymać przy sobie kogoś kto tak czy siak odszedł. Nieironicznie lubię być cute i nice to people ale to zbyt cringowe i nie chce uchodzić za debila. Pisze tego posta tutaj, ponieważ wiem, że tutaj wchodze najrzadziej i za pół roku może spojrze na tego posta i powiem ,,Widzisz Cesia, jest lepiej, dałaś sobie radę" a być może ktoś w przyszłości i spojrzy na ten profil i powie ,,Nie ma ciebie już na tym świecie, ale walczyłaś chociaż do samego końca''. Wiem, Cesio z przyszłości, że masz tendencje do usuwania postów o swoim samopoczuciu - tego jednak nie usuwaj. Niech to będzie taki checkpoint pomiędzy jakimiś etapami życia. Nawet jeżeli spojrzysz na tego posta za pół roku po kolejnym ataku paniki, z kolejnym ciężarem na ramionach, popatrz, jak dajesz radę, w momencie gdy to piszę jestem w beznadziejnym stanie, ale mam nadzieje, że sobie radzisz.