Cześć! Chciałabym serdecznie zaprosić Cię do siebie, a szczególnie do zajrzenia do jednej z moich książek - "Nie uda ci się, kokietko"!
Czy ta walka z góry skazana jest na porażkę?
– A ciebie co tutaj przywiodło? Przyznam szczerze, że nigdy nie przypuszczałabym, że to właśnie tutaj mogłabym cię jeszcze spotkać. – Nie wiem co mnie podkusiło, by oto pytać, skoro bez problemu mogłam się domyślić powodu, dla którego tu był i, który zresztą sama przedstawiłam Denisowi, ale chyba dla własnego spokoju potrzebowałam usłyszeć to również z jego ust.
Szkoda tylko, że na własne życzenia zamiast spokoju, sprowadziłam na siebie prawdziwą burzę.
– Przecież wiesz, kokietko, co tu robię.
Zmrużyłam oczami, gdy po raz kolejny dzisiaj Rodriguez obdarzył mnie przezwiskiem, a później wzruszyłam ramionami, gdy moje przypuszczenia się potwierdziły. Kobieta, którą obdarowywał kwiatami, najwidoczniej musiała sprawić mu niezłą przykrość, bo nie dało się nie dostrzec chłodu, którym rozświetliły się jego niebieskie oczy.
– Przyjechałeś po wygraną, tyle zdążyłam się dowiedzieć – brnęłam w zaparte i, chociaż czułam, że moja ciekawość mogła mieć swoje konsekwencje, nie umiałam jej niestety powstrzymać. Wypytywanie Denisa o przeszłość za jego plecami nie było fair, ale rozmowy z Charlesem nie byłam sobie już w stanie odpuścić, skoro nadarzyła się ku temu okazja, chociaż ktoś z tyłu głowy podpowiadał mi, że to był krok ku nieznanym komplikacją.
– Pozory mylą, Lariso – wypowiedział moje imię po raz pierwszy, ale jedno o czym była wtedy w stanie myśleć to to, że brzmiało ono w jego ustach tak magicznie, jak nigdy nie
przypuszczałabym, że może brzmieć.
https://www.wattpad.com/story/159964150-nie-uda-ci-si%C4%99-kokietko