AKT I SCENA II - zmiana w tekście, po obietnicy
(...)
DAMROKA
(Trochę przytłoczona, ale zarumieniona, kładzie rękę na sercu)
Będę, jako przystoi, i jako wola moja. Wróćcie, wróćcie dzielni, nim pierwe jeżyki się wyprawią w migracyje.
(Patrzy na Antona, szeptem, acz on posłyszał)
A potem ugoszczę pana w dworek mój, chlebem i solą przywitam, i będzie panu porucznikowi jak w domu rodzinnym...
Anton na koniu podjeżdża, karosz mięśniony cicho kopytami tupta. Damroka rękę mu podawszy, całusa na pożegnanie w przegub dostała.
ANTON
(szeptem, blisko ucha Damroki)
Nie w dworku będzie mi jako i w domu, jeno u boku twojego. Bogdaj raróg by mi serce wydziobał, bogdaj wroga włócznia miałaby mi oko wykoleć, bylebyś mnie nie zapomniała, bylebyś spojrzenie mi podarowała po powrocie, panienko jasna.
DAMROKA
(Ciągle blisko Antona, pochylonego ku niej z kulbaki)
Waćpana powrotu upatruję jakoby nikt po tej ziemi prócz ciebie nie stąpał.
Damroka po tych słowach, jakby wahając się, słodko acz niepewnie ucałowała zaróżowiony policzek Antona. Na ten gest pan porucznik, jakoby było niebo na niego spłynęło, wstrzymać się nie zdołał i ulotnego całusa na kącik jej pobladłych z afektu ust złożył. Wyprostował się w strzemieniu i za wodze chwycił pewniej, rzekłbyś; z nowym duchem. Odjechał kroków parę.
(...)