Gdy pisałam egzaminy próbne z francuskiego, wyglądało to tak:
1. Egzamin podstawowy – godzina spędzona sam na sam z panią od francuskiego, nie ukrywam, lubię ją.
2. Egzamin rozszerzony – kolejna godzina z panią od francuskiego.
3. Dwie wolne lekcje, na których powinien być francuski, ale przez przesunięte godziny nie mogło być – nauczycielka pracuje też w innej szkole, a tam nie przesunęli nic.
4. Zastępstwo za matematykę z katechetą, nie chodzę na religię.
5. WF, na którym tańczono poloneza.
6. WDŻ, na który nikt z klasy nie chodzi.
7. Zastępstwo za polski. Z kim? Nikt nie wie.
8. Odwołana plastyka.
Kocham swoją szkołę, w efekcie wyszłam pół godziny przed końcem egzaminów, bo pisałam francuski sama, a łącznie zajęło mi to 45 minut :') (obie części)