Szidluno, Szidluno córko elfa,
Co meble zjadasz na święta,
Wiedz, że mój chrzan przy tobie wymięka,
A każda minuta z tobą to męka.
Lecz nie daj się zwieść pozorom,
Bowiem orki czuwają nad tobą,
A gołębie wesoło gdaczą,
Gdy twe elfie oblicze zobaczą.
Delfiny biją ci pokłony,
bo wiedzą, że należysz do zacnej załogi,
Gdzie walczymy razem bez żadnej trwogi.
Ale to nie o Głodomorach mowa,
Tylko o Kundzi z Chójnikowa.
I teraz wszyscy się dowiedzą,
Że kitrasz kebaba pod kiecą.
I wyszła z tego taka fraszka,
Ni to kurczak ni to kaczka,
Lecz Marik z Bakurą przybyli,
I całej fraszki się pozbyli.
A morał tego jest taki,
Że morału tego nie ma,
A za oknem stoi pedał.