HOHOHOHO02
Mmmmmm ale opowieści mmmmm aż czuję ten smaczek
@SleepInSmieciarka
8
Works
1
Reading List
118
Followers
Za dzieciaka byłem u babci na święta, był to okres przedsylwestrowy, a ja przeżywałem akurat pierwsze zajawki z farejwerkami i petardami. Chodziłem po podwórku i sobie strzelałem takimi małymi gówienkami z oznaczeniem 201. Nagle ujrzałem zagrode z kurakami babele i pomyślałem, że fajnie by było wystraszyć pare kuraków, ale na te małe pipki się już uodporniły, bo kampiły przy płocie i patrzyły jak szczelam. Więc z swojego arsenału wyciągnąłem możliwie jak największego, grubego jak skurwysyn achtunga, które potocznie z sebkami nazywaliśmy CZACHA. Skurwiel był tak gruby, że ledwo się mieścił w moje małe łapki. xD Osłaniając się od wiatru, podpaliłem wielką, pomarańczową siarke, buchając mi prosto w ryj piekącym dymem. Natychmiast odrzuciłem czachę za płot, a te głupie kurwy kuraki pomyślały, że rzuciłem im coś do żarcia, bo dosłownie CAŁE JEBANE STADO się zbiegło do tej dymiącej petardy jak stado napalonych Wojtyłów do bezpańskiego dziecka. Zacząłem krzyczeć na kuraki NIEE IDIOCI NIE DZIOBCIE TEGO, UCIEKAJCIE oczywiście nie posłuchały mnie, radośnie konsumując achtunga. Nagle jak pizgło basowym hukiem to kuraki rozbiegły się w losowych kierunkach, biegając w kółko po zagrodzie i gdakając na całą wieś. Niektóre miały w całości lub w połowie upierdolone dzioby, a w epicentrum wybuchu leżał jeden półmartwy kurak z naderwaną głową xD Zanim echo po wybuchu przestało się roznosić, ja już oblany zimnym potem, szukałem kryjówki przed babele. Skryłem się za beczkami z paszą i zakryłem pustymi workami po pszenicy, zanim jeszcze zdążyłem się dobrze skryć, usłyszałem z podwórka jazgot babele JOK JO CIE ZNOJDE PIERUNIE PASKUDZIE MAŁY TO CI CHYBA ŁEB ODRUMBIE. Pół dnia przesiedziałem w mojej kryjówce zanim pod wieczór znalazł mnie tate, który śmiechał z całej sytuacji. Babele musiała ubić 5 kuraków z 15 i przez całe święta się do mnie nie odzywała, a mój arsenał został skonfiskowany aż do sylwestra
Mmmmmm ale opowieści mmmmm aż czuję ten smaczek
[*]
[*]
Za dzieciaka byłem u babci na święta, był to okres przedsylwestrowy, a ja przeżywałem akurat pierwsze zajawki z farejwerkami i petardami. Chodziłem po podwórku i sobie strzelałem takimi małymi gówienkami z oznaczeniem 201. Nagle ujrzałem zagrode z kurakami babele i pomyślałem, że fajnie by było wystraszyć pare kuraków, ale na te małe pipki się już uodporniły, bo kampiły przy płocie i patrzyły jak szczelam. Więc z swojego arsenału wyciągnąłem możliwie jak największego, grubego jak skurwysyn achtunga, które potocznie z sebkami nazywaliśmy CZACHA. Skurwiel był tak gruby, że ledwo się mieścił w moje małe łapki. xD Osłaniając się od wiatru, podpaliłem wielką, pomarańczową siarke, buchając mi prosto w ryj piekącym dymem. Natychmiast odrzuciłem czachę za płot, a te głupie kurwy kuraki pomyślały, że rzuciłem im coś do żarcia, bo dosłownie CAŁE JEBANE STADO się zbiegło do tej dymiącej petardy jak stado napalonych Wojtyłów do bezpańskiego dziecka. Zacząłem krzyczeć na kuraki NIEE IDIOCI NIE DZIOBCIE TEGO, UCIEKAJCIE oczywiście nie posłuchały mnie, radośnie konsumując achtunga. Nagle jak pizgło basowym hukiem to kuraki rozbiegły się w losowych kierunkach, biegając w kółko po zagrodzie i gdakając na całą wieś. Niektóre miały w całości lub w połowie upierdolone dzioby, a w epicentrum wybuchu leżał jeden półmartwy kurak z naderwaną głową xD Zanim echo po wybuchu przestało się roznosić, ja już oblany zimnym potem, szukałem kryjówki przed babele. Skryłem się za beczkami z paszą i zakryłem pustymi workami po pszenicy, zanim jeszcze zdążyłem się dobrze skryć, usłyszałem z podwórka jazgot babele JOK JO CIE ZNOJDE PIERUNIE PASKUDZIE MAŁY TO CI CHYBA ŁEB ODRUMBIE. Pół dnia przesiedziałem w mojej kryjówce zanim pod wieczór znalazł mnie tate, który śmiechał z całej sytuacji. Babele musiała ubić 5 kuraków z 15 i przez całe święta się do mnie nie odzywała, a mój arsenał został skonfiskowany aż do sylwestra
{*}
[±]
Biedronka ma tylko soft zjebany. A taki np. koń? Te genialne w swej zmyślności istoty potrafią ważyć nawet tonę. Jobane 1000 kg. Więc sprytnie wymyśliły, że będą tę tonę nosić na czterech palcach. Chwila, chwila, chyba nogach? No niby tak, ale te zwiechutronixy na kazdej nodze mają po JEDNYM (cyfrowo - 1) palcu. Bo na chuj mu więcej, jak i tak nie potrafi liczyć. Nie ma jak u krowy, że jak rozjebie sobie jeden palec, to najwyżej się amputuje i jakoś na drugim sobie poradzi, nie, koń w takim wypadku ma One Way Ticket. I dobrze. Bo ich przemyślana budowa jest jeszcze lepsza. Co robicie, jak napierdala was ząb, i trzeba go usunąć? Idziecie do dentysty, dentysta ten ząb łapie, rwie i elo, cześć pieśni, ew. ósemkę trudniej wyjebać. A koń? No kurwa. Jakby złapać go za zęby i próbować je „ukiwać" to się uda. Kiwając tak z osiem godzin. Dziennie. Przez dwa tygodnie. Więc u tych bęcwałów zęby usuwa się od zewnątrz, przez policzki. Wyobraźcie to sobie u ludzi, jakby stomatolog (albo jakiś lekarz) Wam jebał dłutem po mordzie, żeby usunąć ósemkę. SPRYTNY DESIGN. Ale to nie koniec. Wiecie jak się dostać najłatwiej do żołądka konia? Kurwa, przez nos. Bo łatwiej niż przez tę tępą mordę. W ogóle ich ukłąd pokarmowy zasługuje na osobny akapit spierdolenia.
I tyle spierdolenia dostało w spadku od natury rozmiary pozwalające osiągnąć 1000 kg. Tysiąc, kurwa, kilogramów. I te końskie paluszki, z kopytkiem na końcu, jak przyjebią, to nie ma chuja we wsi. Już widywałem, jak klacz miała być połączona z ogierem. Wiecie, SEKS RUCHANIE. No, ale klacz była wybredna. Ona nie potrafi zarżeć „anon, zostańmy przyjaciółmi", jak cywilizowane gatunki, nie, nie, nie. Ona musi zajebać z kopyta ogierowi w mordę, bo przecież musi być stanowczo. No to ogierowi z nudów pęka czaszka. Składa się wtedy lepiej jak Popiełuszko do bagażnika.
Jeszcze ich fanklub. No kurwa mać. AJ TITI JAKI ŚLICZNY KONIK, JAK ŁADNIE PACHNIE. JAK KURWA CUDOWNIE GO UJEŻDŻAĆ MMMMM, TAKIE PIĘKNE ZWIERZĘTA, CHLIP, CHLIP. A powiedz takiej, że koń nie jest specjalnie inteligentny, albo, że nie lubisz ich zapachu, to zobaczysz w ich oczach jak włącza im się rewolucja i zaraz będziesz robił to samo, co robili w Katyniu. Tylko Ty będziesz po złej stronie lufy. O JAK MY SI ROZUMIEMY Z NIM, ON JEST TAKI ZMYŚLNY, TAKI CUDOWNY. Jasne, dlatego Cię zrzuca i łamie Ci kilka kręgów, bo tak zajebiście Cię zrozumiał, koniaro. HURR DURR ON PO PROSTU WIE, ŻE MAM MYŚLI SAMOBÓJCZE, NIE ZROZUMIESZ. Potem sie pewnie z nimi ruchają na smutno.
Jeśli myślicie, że tylko żołądek mają spierdolony, to iks-kurwa-de. Konie jedzo gów… znaczy rośliny, więc gdzieś to muszą sobie sfermentować. Krowy mają swój rozum, więc ewoluowały o wiele sprawniej, i robią to w przedżołądkach. ALE NIE KOŃ! KOŃ MUSI PO SWOJEMU COŚ SPIERDOLIĆ. Więc im to fermentuje w okrężnicy. Zajebista jest, taka dwupiętrowa, z poduszeczkami w środku, i w ogóle. No fajnie, tylko żeby to w jego dupie upakować, to trzeba to jakoś złożyć lub zgiąć. I dokładnie każde miejsce, w którym się zgina, tam może się zatkać lub dostać jakiegoś zapalenia. Bo czemu nie, w końcu jak być zjebem, to po całości. Konie też są świetnym porzekadłem, „być zdrowym jak koń", i tak dalej bułki czy wędliny. Jasne. Zajeb takiemu w słabiznę (miejsce między zjebanymi żebrami a tylnym zjebanym palcem), to jeszcze mu tę okrężnicę rozjebiesz i się wysra do środka brzucha. Zdrowo, w chuj. Nie ogarniają też, że da się srać w jednym miejscu, po prostu srają gdzie popadnie i jak im wygodnie. Takie mądre. Takie majestatyczne gówno robią. Mało Wam? Koń potrafi popełnić jedzeniowe samobójstwo. Jak się nażre tak, że mu tę dupę wezdnie, a następnie uzna, że warto zgłębić Tajemnice Magiczne i postanowi zrobić „hip", a potem „hop" to tak mu zarzuci tym gównem w środku, że aż uderzy w aortę i ona pęknie. No debil. A, jeszcze bonus: w tej dupie noszą normalnie tężca, bo tak.
CZY MODERATORZY MOGĄ WZIĄĆ SIĘ WRESZCIE DO ROBOTY I ZWRACAĆ WIĘKSZĄ UWAGĘ NA TO, KOGO TUTAJ WPUSZCZAJĄ? JEST TU TAKI JEDEN FACET, KTÓRY WYSYŁA UŻYTKOWNIKOM SWOJE NAGIE ZDJĘCIA W PRYWATNYCH WIADOMOŚCIACH I OFERUJE IPHONE'A 11 W ZAMIAN ZA SEKS. JEDNAK DAJE IPHONE'A 6 I W DODATKU ZEPSUTEGO, BO WOLNO CHODZI I NIE DA SIĘ CAPSLOCKA WYŁĄCZYĆ.
Jeśli nieskończona liczba małp przez nieskończony czas uderzałaby losowo w klawiaturę, stworzyłyby w końcu wszystkie dzieła Szekspira. Mało prawdopodobne? No mało. Oszacujmy sobie jakie są szanse na losowe stworzenie frazy: "To be or not to be". Mamy 27 opcji - 26 liter alfabetu łacińskiego + spację. Szansa na wylosowanie "T" wynosi 1/27. Szansa na "TO" wynosi 1/271/27=1/729. Na stworzenie całej frazy składającej się z 18 znaków szansa jest jak 1 do 5,810^25 - czyli w chuj mało. Cały wszechświat istnieje jakieś 4*10^17 sekund - czyli losując co sekundę tysiąc pińśset 18-literowych fraz od Wielkiego Wybuchu począwszy, do tej pory nie udałoby się najprawdopodobniej stworzyć tej konkretnej frazy. A zauważcie, że ignorujemy tutaj wielkość liter, znaki przystankowe i specjalne. To naprawdę, naprawdę mało prawdopodobne. A jednak nieskończoność małp, która ma nieskończoność czasu poradziłaby sobie w końcu z tym zadaniem. Ba, nawet jedna małpa, która dysponuje nieskończonością da sobie z tym radę. Ten eksperyment myślowy ma nam uzmysłowić, że nieskończoność nie jest jakąś zajebiście wielką liczbą, która jednak da się objąć czy wyobrazić, nie jest czymś ogarnialnym - jest po prostu nieskończonością. W tym eksperymencie przemilcza się jednak fakt, iż te małpy stworzą jednocześnie wersję Hamleta, w której każda zdanie kończy się frazą "i chuj", a przecinki zastąpione zostają kurwami. "Umrzeć, kurwa, zasnąć, kurwa Na tym koniec i chuj." Albo w której Hamlet nie trzyma w trakcie swego monologu czaszki, tylko zmumifikowanego penisa. Więcej, powstanie wersja, w której ni z tego ni z owego Ofelia wstanie zza grobu, przerwie finałowy pojedynek Hamleta, wyciągnie gumowe prącie i zacznie okładać nim po mordzie swojego ukochanego krzycząc coś w języku Suahili - a potem cały dramat pójdzie dalej normalnym trybem, jak gdyby nic takiego się nie stało.
@ zlotychleb W sumie może to zrobić nieskończoność małp albo też jeden gównoreżyser, próbujący na siłę "uwspółcześnić" klasyczny dramat. Więcej! Jeśli małpy zaczęłyby bić jedynie w zera i jedynki, powstałby również plik .avi zawierający film w którym Izuku rucha się z Tomurą obok martwego All Might a w tle Kirishima liże ziemniaka z twarzą Bakogou. Tę nieskończoną ilość małp zaraz potem należałoby aresztować za przechowywanie nieskończonej ilości dziecięcej pornografii i filmików obrażających papieża, choć z drugiej strony - trza byłoby im wręczyć literacką, medyczną i fizyczną Nagrodę Nobla za rozwiązanie największych tajemnic wszechświata, znalezienie idealnego rozwiązania problemu głodu w Afryce i wprowadzenie pokoju na świecie. W nieskończoności mieści się naprawdę wszystko. Powstałaby również ta pasta, w której jednak CHUJ W DUPIE NA COKOLE nie byłoby żadnych dziwnych wtrętów, bądź też wszystkie literki "o" zostały zastąpione literką "v". A jednocześnie nieskończoność jest niezwykle łatwo złapać za jaja i ograniczyć. Odpowiedzcie sobie szybko na dwa pytania: - ile jest liczb rzeczywistych pomiędzy 1 a 2? - ile z nich jest większa niż trzy? Reszta jest milczeniem i chuj.
Um nie wiem czy się pokazuje wiadomość jak się publikuje nową książkę więc piszę że jest nowa książka i ogólnie ja pierdole zmarnowałem na to kilka godzin z mojego życia
Both you and this user will be prevented from:
Note:
You will still be able to view each other's stories.
Select Reason:
Duration: 2 days
Reason: