Dobre wieści dla was! Nie pożarł mnie niedźwiedź, ani żadna kuna, chociaż raz moja matula myślała, że nas jakiś niedźwiedź atakuje bo okazało się, że mogę krzyczeć sopranem niczym operowe śpiewaczki, gdy z krzaków wyskoczy wiewiórka... No co, wystraszyłem się. A i spotkałem 3 łanie, urocze. Zatem no... Spodziewajcie się dalszych rozdziałów bo autor żyje.