Swag_eyama_

Chyba idę spać, dobranoc. 

Swag_eyama_

Moja rodzina też mnie zostawiła, nie interesuje ich co się zemną dzieje. To że moje zdrowie psychiczne i fizyczne również upada, to że jestem chory i coś mi dolega. Jestem w tym sam, moja partnerkę mecze tylko swoją osoba. Ona zasługuje na kogoś lepszego niż ja. Czuję się jak odpad jak nie człowiek

Swag_eyama_

Od ponad roku leczę się również psychiatrycznie, z każdą wizyta dostaje nowe leki - gówno działaja. Mam wrażenie, że nic. Tylko niszczę żołądek tymi prochami. Przynajmniej przez nie nie płacze, poprostu nie czuje nic. Mam wrażenie, że chyba już nix mi w życiu nie pomoże. Mój czas odczuwania szczęścia minął już dawno - w momencie gdy przestałem być nastolatkiem 

Swag_eyama_

Mam 23 lata i wiem że jestem już odpowiedzialny za siebie, jestem zaręczony z moją partnerka od roku. Kocham ją, kocham ją jak nikogo innego. Ale też nie wiem co robić z tym związkiem na przód. Ta monotonność mnie zabija, każdy dzień wygasa tka samo. Niedawno przeprowadziliśmy się na nasze kolejne nowe mieszkanie, które jest już bardzo nasze. Powinienem się cieszyć ale się nie cieszę. Nie wiem co mam robić, nie wiem w czym ja wogole tkwię i co ja czuję. Nie odczuwam chyba żadnych emocji 

Swag_eyama_

Ważna rzeczą jest moment gdy zdałem sobie sprawę że jestem trans - w roku 2021. Było to dość późno, ale nagle mi się ułożyło w głowie. A przynajmniej tak myślałem. Bo potem okazało się, że jest jeszcze gorzej. Walka z dysmorfia, to jak się ubierać jak mam wygadać. Nienawidzę siebie. Nienawidzę swojego ciała i swojego umysłu. Nie wiem już kim ja wogole jestem. Każdy mówi do mnie inaczej, próbuje dopasować się do społeczeństwa jak kameleon ale kim ja właściwie jestem? Nie wiem. Męczy mnie to okropnie.
          Do tego dochodzą zaburzenia odżywiania, które przybrały na sile. Nie mogę patrzeć na siebie, ale jednocześnie nie mogę i raczej nie mam siły nic z tym zmienić 

Swag_eyama_

Kiedy byłem nastolatkiem byłem otwarty, mam wrażenie że dużo ułatwialo to, że nie wiedziałem że jestem trans. Każdy mnie lubił, bo byłem śmieszny i zabawny. Poznałem prawdziwych przyjaciół w szkole, poznałem przyjaciół w internecie. Wszystko było cudownie do czasu aż nastał rok 2020 i skończyłem liceum. Wtedy wszystko zaczęło się - że tak brzydko powiem - pieprzyc. Starcilem przyjaciółkę, zerwałem z nią kontakt przez głupotę. Potem Starcilem kolejna, a potem już została tylko garstka ludzi. Mam wrażenie, że jestem okropny. I się zmieniłem. Nie jestem już dłużej zabawny, śmieszny. Męczą mnie ludzie, jestem marudny i unikam imprez i zabaw. Nie lubię poznawać nowych ludzi, gdyż mam wrażenie że każdy mnie ocenia. Nie umiem trzymać kontaktu z ludźmi, których już znam. Nie odpisuje na wiadomości. Nie mam siły 

Swag_eyama_

Odkąd wyprowadziłem się z domu do nowego miasta gdzie studiuje poznałem sporo nowych ludzi. Nie umiem ufać ludziom. Wydaje mi się na każdym kroku, że nie umiem już lubić ludzi. Nie umiem się otworzyć, by zawiązać przyjazn. Wydaje mi się, że wszyscy są fałszywi. Kontakty międzyludzkie to poprostu interes, na studiach - przekazywanie notatek i nauka, by jakoś zdać. W pracy - wszyscy rywalizują o względy. Innego życia nie mam, tylko studia i praca. Wszystko za pętla się w monotonii, z którą nie umiem sobie poradzić. Moje życie straciło barwy, nie wiem czy ktokolwiek mógłby mnie lubić za to jaki jestem. A stałem się gorszy 

Swag_eyama_

W tym czasie od 2 lat skończyłem 2 rok studiów, przede mną 3 rok - od października zaczynam robić badania do pracy inżynierskiej. Stresują mnie one, mam wrażenie że te studia również nie są tym co chce robić. Jestem nieszczęśliwy, męczą mnie one. Okazało się, że niekoniecznie chce być naukowcem. Chcę być weterynarzem. Znów muszę się uczyć, podejść do matury po 4 latach przerwy. Chcę się tam dostać. Kolejny aspekt mojego życia, gdzie nie umiem znalesc siebie