Przed kilkoma miesiącami napisałem komentarz dot. ostatnich szlifów nad moim opowiadaniem „Wolność Albo Śmierć". Myślałem wtedy (bardzo płytko i powierzchownie) że dzieło zostało ukończone i może trafić na wasze monitory. Nawet nie wiecie, jak bardzo się myliłem. Cały czas czuję potrzebę poprawiania tego opowiadania, co czyni je czymś wyjątkowym, moim życiowym opus magnum. Teraz już wiem, że była to swego rodzaju klątwa, przez którą całe życie będę edytował to wspaniałe opowiadanie. Przypomina to trochę Michaiła Buhłkakowa, który nawet na łożu śmierci próbował ulepszyć swojego „Mistrza i Małgorzatę". Po co to piszę? Nie wiem. Może mam w głębi duszy marzenie, by ktoś przeczytał „Wolność Albo Śmierć", bo edytując każdy jej rozdział, czuję się o wiele lepiej niż pisząc nowe opowiadania, a na myśl o pięknej rewolucjonistce (bohaterce dzieła) aż łezka kręci się w oku.