Kiedy dorastali nasi rodzice, życie było prostsze. Może nie wszędzie, ale z pewnością gdzieś było. Mówię tutaj nie o warunkach mieszkalnych, dostępie do nowych technologii i stanie finansowym. Chodzi mi po prostu o dojrzewanie.
Teraz przewija się multum tematów a propos ras ludzkich: która lepsza? Biała, czy czarna? A co z pozostałymi? Czemu nikt nie wspomina o żółtej rasie i czerwonej?
Stale powstają spory na temat orientacji seksualnej. Lesbijki, geje, bi, trans, może jest ich więcej, tylko jeszcze się niedoedukowalam?
Sama nie mam pojęcia, kim jestem i kim chcę być. Jestem tylko zagubioną nastolatką, która wciąż szuka tej właściwej drogi. W ile ślepych uliczek jeszcze trafię? Ile razy zboczę z drogi?
Dookoła jest za dużo nadawców, głoszących, jaka powinnam być. Za duża różnorodność. Gubię się w tym. Świat nie jest taki prosty, jak w opowiadaniach rodziców, pomimo tego, że czasy te były ciężkie finansowo i ekonomicznie.
Świat wpadł w mętlik. Nikt nie potrafi nad tym zapanować. Zewsząd dobiegają różne głosy, każdy ma rację i każdy o nią walczy. Ale oni wiedzą, czego chcą. Ja nie. Nie mogę się zdecydować.
Jaką rolę w dzisiejszym świecie pełnią kobiety?
Jak powinna wyglądać edukacja?
Kto ma najwięcej praw i dlaczego?
Skąd wziąć pieniądze na wychowywanie dziecka i zwykle życie?
Skąd pieniądze na utrzymanie mają studenci?
Dlaczego żyje się na tym świecie tak ciężko?
Czemu celebryci zarabiają więcej od zwykłych, ciężko pracujących ludzi?
Jaka jest najlepsza droga do szczęśliwego życia?
Skąd czerpać siłę?
Nie wiem. Tak bardzo nie wiem i tak bardzo cierpię. Prawda jest taka, że nikt nie pomoże młodym ludziom, którzy wchodzą powoli w świat dorosłości. Prawda jest taka, że jesteśmy skazani na siebie. Czasami żałuję, se nie urodziłam się kilkadziesiąt lat wcześniej (jestem ze wsi i mam duże pojęcie o tym, jak wyglądałoby moje życie. Byłoby cięższe fizycznie, ale psychicznie nieźle bym odpoczęła).
Trzymajcie się tam, gdziekolwiek jesteście.