Toksyniusz

Alkohol, miłość, nagie ciała, nowy rok.
          	Alkohol do dezynfekcji
          	Miłość nie dla mnie
          	Nowy rok, obsesja,
          	Nowe, piorunujące myśli.
          	Stare, zardzewiałe stwierdzenia,
          	Nadal miłe.
          	
          	Gdy sól płonęła na niebie,
          	Alkohol płonął w mieszkaniach,
          	A ciała płonęły w nowych formach i stylach,
          	Byłem najbardziej zgaszonym człowiekiem w swoim pokoju.
          	
          	Gdy ludzie krzyczeli do siebie nawzajem
          	I szeptali między sobą, ale nic nie mówili, 
          	
          	Degradacja, obsesja. Cukier... ah, ten cukier...
          	Ile tego cukru wypiłem, gdy oni pili alkohol
          	Gdy oni byli mniej, ja byłem więcej, chociaż wydawało im się, że to na odwrót.
          	
          	Gdy wyjdę
          	Nowy rok
          	"Czarne Kowboje"
          	Przyjdą do mnie
          	A ja
          	
          	Gromu potęgą rażony
          	A krowie z gardła wyjęty
          	Marny, czy silny... zmęczony
          	A przede wszystkim
          	Niestety
          	Nie
          	Święty.

Toksyniusz

Alkohol, miłość, nagie ciała, nowy rok.
          Alkohol do dezynfekcji
          Miłość nie dla mnie
          Nowy rok, obsesja,
          Nowe, piorunujące myśli.
          Stare, zardzewiałe stwierdzenia,
          Nadal miłe.
          
          Gdy sól płonęła na niebie,
          Alkohol płonął w mieszkaniach,
          A ciała płonęły w nowych formach i stylach,
          Byłem najbardziej zgaszonym człowiekiem w swoim pokoju.
          
          Gdy ludzie krzyczeli do siebie nawzajem
          I szeptali między sobą, ale nic nie mówili, 
          
          Degradacja, obsesja. Cukier... ah, ten cukier...
          Ile tego cukru wypiłem, gdy oni pili alkohol
          Gdy oni byli mniej, ja byłem więcej, chociaż wydawało im się, że to na odwrót.
          
          Gdy wyjdę
          Nowy rok
          "Czarne Kowboje"
          Przyjdą do mnie
          A ja
          
          Gromu potęgą rażony
          A krowie z gardła wyjęty
          Marny, czy silny... zmęczony
          A przede wszystkim
          Niestety
          Nie
          Święty.

Toksyniusz

Gdy znów napiję się kawy
          Przyjadą do mnie
          Emocji dostawy
          I o mnie zapomnie
          Ktoś
          Byłem dwa, jestem pierwiastek z dwa
          Chciałem być sześć
          NIE
          SIEDEMSIEDEMSIEDEM CHCIAŁEM BYĆ
          CHCIAŁEM WIDZIEĆ
          Jest świat jak pierwiastek z dwa, jak ja.
          Irracjonalny ale rzeczywisty
          Co?
          Słowa coś tak jakoś dziwnie się... no ten... coś jakoś... ehh
          Zdania? Znaki
          Archetyp osoby jakiejś
          Czy to 
          Strach?
          Gdy coś powiem, oni nie zrozumieją, bo to nie będą słowa ani zdania
          Po trzykroć oddech na siedem rozłamany
          Jak?
          Tak.

Toksyniusz

Stłucz się, gnido
          Jak lustro jak szyba w oknie jak szklany kielich
          Roztrzaskaj się o beton
          Nie dręcz ludzi
          Którzy chcą
          W cokolwiek wierzyć
          Ufać
          Stłucz się, zawodzicielu
          Który jesteś jak słowa
          "Mogło być lepiej"
          Który jesteś jak wiadomość
          O porażce
          Który jesteś szkło
          Stłucz się człowieku
          Nie możesz rozumiem
          Tylko jedno możesz
          Żyć
          I jesteś
          Roztłucz się na chodniku jak szklana butelka po lekach
          Nabijaj się na swoje własne złamane kości
          Rozcinaj swą skórę swoją szczęką
          
          Nic ci to nie da
          Bo jesteś
          Szkło

Toksyniusz

Ludzie, którzy jesteście artystycznie zdolni
          I tak się cieszycie, żeście odmienni i wolni
          Powiem wam szczerze - bo ja tak myślę czasem
          Żeby na was wszystkich splunąć mocnym kwasem
          
          Kiedy każdy odmienny, to nikt odmienny. Wcale.
          Każdy może przecież wylewać wciąż swe żale
          Nic specjalnego w tej różności nie ma
          Dlatego też twierdzę, że to wszystko ściema.
          
          I tak, jak wiatr wieje, tak, jak słońce wschodzi
          Tak też artysty umysł złość wciąż w sobie rodzi
          I chociaż jestem słaby, i krok mam dość chwiejny
          Jam jest jeden z was, jam jest też beznadziejny!

Toksyniusz

Miałem plan, ćwierćkolisty naleśniku. Miałem mój piękny plan. Moje opus magnum. Teraz owy plan leży roztrzaskany na podłodze, a ja nie potrafię go złożyć w całość. Wszystkie kolory mi wyblakły, ćwierćkolisty naleśniku... zapał mi zgasł. Z resztą... czemu tu jesteś, ćwierćkolisty naleśniku? Czyż naleśniki nie są dla zwycięzców? Czemu tu jesteś? By mnie pognębić?
          Ćwierćkolisty naleśniku... 

Toksyniusz

Was, fanatycy radości,
          Was, miłośnicy szczęścia,
          Za to, że pomijacie uczuć spore ilości,
          Za to, że życie widzicie tylko w życia niektórych częściach...
          
          Przeklinam.
          
          A raczej przekląłbym was,
          Gdyby kwestią zapomnienia było "czy?", a nie data i czas.