- O przyszłaś- przygryzła jedną wargę wyglądając nieśmiało zza karty. Mike szczerzył się do niej szeroko stukając palcami w ekran telefonu. Jak widać miał w tym dużą wprawę, gdyż jego palce poruszały się niesamowicie szybko i w dodatku nawet nie musiał patrzeć w ekran-, Na czym skończyliśmy?
- Na ptakach- rzuciła szybko wracając wzrokiem do karty- dokładniej tych takich dużych i urodziwych, nie pamiętam jak one się nazywały...
- Albatrosy! Już teraz pamiętam. To był ten żart, w którym pojawiała się odmiana siwogłowa- zadowolony z siebie pochyliła się nieco w jej kierunku wywracając kokieteryjnie oczami, dokładnie tak samo jak młode prostytutki nieznające się na swoim zawodzie i mające nijakie pojęcie o sztuce uwodzenia- Chcesz, mogę ci opowiedzieć inny żart, tym razem o ciemnolicym. To też jest niesamowicie zabawna anegdotka.
Zmusiła się do uśmiechu i choć w jej wykonaniu wyglądał jak nieudolny grymas miała nadzieję, że zrozumie ten niemy przekaz i odpuści.
Nadzieja matką głupich.
Jeśli cię nie zanudziłam to serdecznie zapraszam do siebie po więcej i oczywiście zachęcam do lektury całego opowiadania, bo na pierwszym rozdziale ta opowieść się nie kończy :)