Cześć! Chciałabym Cię serdecznie zaprosić na moje opowiadanie inspirowane "Jak wytresować smoka". Historia rozgrywa się w świecie kanonicznym, lecz bardziej poważnym, bardziej okrutnym (więc jeśli nie lubi scen krwi lub walki, niestety obawiam się, że może Ci się nie spodobać). Poniżej wklejam fragment opisu, abyś mogła zdecydować, czy masz ochotę czytać dalej. Mam nadzieję, że Ci się spodoba^^
HISTORIA SKUPIA SIĘ NA KANONICZNYCH BOHATERACH.
"- I wtedy, Leif, właśnie wtedy, spadł z nieba ten czarci pomiot. - opowiadał ochryple dziadek Snorre. Przyćmione bielmem oczy wwiercały się w buzię chłopca, który z otwartymi ustami słuchał opowieść staruszka. - Buchnął ogień, spowił nas dym. Miałem szczęście, Leif, wielkie szczęście, żem z życiem uszedł, bo demon nie zauważył mnie i tylko jego kroki zadudniły mi koło głowy, ale inni nie mieli tyle szczęścia. Ich krzyki... - dziadek zwilżył usta. - Ich krzyki niosły się od rufy aż po dziób, a krew bryzgała wysoko.
Chłopiec przełknął ślinę. Spojrzał ze strachem na siedzącą w kącie izby matkę. Kobieta uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco.
- To tylko takie bajanie - powiedziała.
- Tfu, jakie bajanie? - oburzył się dziadek. - Toć to prawda i ty wiesz. Przestań młodego czarować, bo jak Mroczne Widmo zobaczy..."