Wpadły właśnie trzy kolejne rozdziały "Piekielnej Tożsamości", z którą musiał mierzyć się agent Bennet. Kto jeszcze nie czytał, niech łapie fragment na zachętę :)
"– Powiedzieć ci, Tony, jak najczęściej karano tych, którzy nie byli z policji, ale tam donosili? Robiono im tak zwany krawat, czyli rozcinano gardło – zakreśla palcem na szyi linię – i wyciągano na wierzch język. Albo strzelano w klatę i wsadzano w usta kanarka. Okrutna, ale symboliczna śmierć. Tak kończył mafijny kapuś.
– Przesrane.
– Ale tak kończył zwykły kapuś. – Unosi palec. – Bo federalnego lub gliniarza nie ruszaj. Pamiętaj, Tony, stary kodeks mówi, że nie zabijamy agentów federalnych. Nie chcemy niepotrzebnego rozgłosu. Jeżeli wpadnie ci taki w łapy, odstrzel mu palce, ale nie zabijaj, chociaż... myślę, że gdybym trafił w swoim życiu na inwigilatora, to wiesz, co bym zrobił jako pierwsze?
– Nie mogę się doczekać. Z wrażenia mnie wygnie.
Marco podchodzi do mnie i wyciąga dłoń. Potrząsa nią, abym ją uścisnął. Robię to.
– To bym zrobił – mówi, trzymając moją rękę. – Uścisnąłbym mu dłoń i powiedział, że nic do ciebie nie mam. Wykonywałeś swoją robotę najlepiej, jak mogłeś, i ja też. Szacunek, Angel, okazałbym mu cholerny szacunek."