Jeśli jeszcze raz ktoś stwierdzi, że książkę pt. „My bad boy” inspiruje własnym życiem to po prostu ją usunę.
No ludzie rozumiem, że się martwicie, ale jeżelibym miała jakieś problemy z samoakceptacją albo bym się okaleczała to kurwa bym poszła do psychiatry, a bym nie pisała książki.
Ja po prostu mam taką wyobraźnię, że jestem w stanie napisać dosłownie wszystko, i to bardzo realistycznie.
Po chuj miałabym się ciąć? Problemów z samoakceptacją nie mam itd.
Także, jeżeli jeszcze raz ktoś wyjedzie mi z tekstem czy się tnę albo, czy inspiruje książkę własnym życiem to po prostu się wkurwie i ją usunę.