„Ten pierwszy ostatni dzień” jest tak zajebistą książką
I książką która mi właśnie doszczętnie rozwaliła psychikę. Mimo, że „Nasz ostatni dzień” tez mi się bardzo podobało to jednak prequel zmiata wszystko z planszy, pół tej książki przepłakałam, a ostatnie parędziesiąt stron to łzy mi leciały jak grochy, dawno na niczym tak nie płakałam