Kochani... Skoro widzicie ten wpis, to zapewne zdajecie sobie sprawę, że jednak żyję. Okropnie mi głupio, że zostawiłam to... i przede wszystkim Was, moją największą motywację, na tak długi czas, ale zdrowie od dawna daje mi niezłego, bolesnego kopa. Aczkolwiek teraz jestem... i staram się powoli ogarnąć ten cały syf jaki tu mam. Stało się ogromne nieszczęście... dla tych, którzy czekali tak cholernie wytrwale na Nieprawdopodobne... cóż jestem w żałobie, bo moje wypociny przepadły wraz z całym zapisem i dawnym sprzętem. Złośliwość rzeczy martwych krwią podpisała sojusz z przekornym losem i pech chciał, że mój stary laptop trafił szlag... wraz ze wszystkim. Tam właśnie było moje pierwsze dzieło, mój pierworodny... a teraz śladu po nim nie ma. Może to kara za ten mój "wyjazd w nieznane"? Nie wiem, aczkolwiek przeklinam siebie za to, że nie miałam tego na jakimś przenośnym urządzeniu. Cóż... z głowy treści tego nie przypomnę, aczkolwiek, o ile będę w stanie jakkolwiek to wynagrodzić -postaram się. W postaci innych książek. Pomimo ciężkich czasów pandemii, trudu własnego i innych niesprzyjających czynników będę się starać, aby wstawiać Wam rozdziały w miarę regularnie... Cholera... naprawdę obiecuję poprawę, Kochani. Zawiodłam Was i chcę odkupić swoje winy, bo jesteście dla mnie największą motywacją. To dla Was piszę, może nie są to opowieści godne druku, ale doceniam Was za to, że jesteście... że to czytacie i podoba Wam się to. A przede wszystkim - ląduję przed Wami na kolana i podziwiam... za ogromną ilość cierpliwości Trzymajcie się!