Nauczyciele fotografii to stan umysłu, pozwólcie że wam ich przedstawię.
(ksywki bo rodo)
Jerzysz - dużo ma wyjazdów, czarny humor, lubi straszyć że kogoś udupi. Mnie akurat uczy podstaw obróbki obrazu, alleluja że jedna godzina tygodniowo, wstawił dużo jedynek za ekspozycję w fotografii (Dostałam 5 :))
Techniczka - mówi że fotografia to nie kierunek artystyczny, wstawia jedynki do oporu puki nie przyniesiesz jej zdjęcia, wykłóca się że czegoś zaległego nie pisałeś a pisałeś (ostatecznie masz 0 i obniżoną semestralną)
Arturito - nie hamuje się, przeklina na lekcji i pokazuje zdjęcia na których wizja artystyczna to były gołe kobiety, mówi że jak coś nie pasuje to wypad, nie pozwala aby uczeń na lekcji pomagał drugiemu uczniowi ale jak się go spyta o pomoc to ma problem.
Stolarz - spoko gościu, wcześniej w ogóle nie prowadził zajęć w szkole, jeździło się do studia ale teraz zostało przeniesione do szkoły. Często robimy z nim pogaduszki o życiu, dosłownie się go pytaliśmy jaką kawę lubi, mówi nam też co zrobiliśmy źle w zdjęciach dla innego nauczyciela.
Skejciara - nie wiem o niej za dużo, druga połowa mojej klasy z nią ma, moja za to ma Arturita i Stolarza. Z tego co wiem to chodzi na imprezy z uczniami i przyjeżdża hulajnogą do szkoły. Ona w pezecieienstwie do Techniczki mówi że fotografia to kierunek artystyczny, również się tego trzymam bo z jakiegoś powodu tu jestem.
Może kiedyś napiszę śmieszne sytuację z tymi nauczycielami