Nocą często nie mogę zasnąć, bo myślę. Myślę wtedy dużo i myśli te są skomplikowane i proste jednocześnie. Gdy tak myślę to zapada się w sobie i boję się, że umrę, bo nikt nie może zapewnić że tak nie będzie... Zaczynam drżeć, najpierw dłonie, potem nawet ramiona, a na końcu cała się trzęsę i nigdy nie wiem, czy to chłód, niepokój czy może umieram? I boję się wtedy bardziej, bo źle mi się oddycha i drżenie skutecznie przeszkadza w zaśnięciu, mimo że jestem zmęczona. Chcę wtedy zamknąć powieki, ale myśl, że już ich nie otworzę przeraża za bardzo... I pewnie myślicie "ona boi się umrzeć, bo zostawi to wszystko za sobą", albo nie myślicie nic, bo nie jestem warta waszych myśli... Ale ja nie boję się chyba śmierci samej w sobie... Przeraża mnie za to wizja śmierci bez pożegnania. Chcę napisać listy, powiedzieć wszystko co myślę, by nie było żadnych niedpowiedzeń... Odpowiedzieć na wszystkie niezadane pytania, przekazać jak się czułam całe życie... Chciałabym umrzeć, ale po napisaniu całej książki moich myśli, i liczyć na to, że ktoś ją kiedyś przeczyta myśląc "ts dusza byłaby mi bliska", "ona ciarpiala jak i ja cierpiałem"... Chociaż może mojego cierpienia nie ma? Po czym poznać że czuję to co czuję? Może nieświadomie dałam radę samą siebie tak pięknie okłamać, że wierzę, że boli?
Dziś też zasypiałam drżąc pełna niepokoju, że zakończę życie cicho jak gdyby nigdy mnie nie było, że ludzie zapomną o mnie i nigdy nie dowiem się czy ktoś będzie po mnie tęsknił.