Podskoczył zaskoczony i natychmiast podbiegł do swojego okna. Wybuch mimo dalekiej odległości widoczny był aż do jego dormitorium, ponieważ całe miasto nagle pogrążyło się w ciemności. Atak musiał więc dotyczyć elektrowni, która znajdowała się niedaleko ich szkoły.
Zacisnął pięści. Przed detonacją ładunków wybuchowych nawet nie zauważył, że coś było nie tak, bo w jego pokoju było ciemno. Wpatrywał się w kłęby dymu wydobywające się z budynku, którego ledwo dostrzegał.
"Powinienem iść pomóc? Nie... Bohaterowie nie będą szczęśliwi. Na pewno zaraz wyślą jakiegoś nauczyciela, by powiadomił nas, że nie możemy wychodzić z dormitorium. Ale... czy mogę to tak po prostu zostawić? Może powinienem zapytać klasy co o tym myślą?"
Pierwsze trzy akapity rozdziału, actually zabrałam się za niego i za najbliższe kilka dni będzie. Naprawdę