Ogółem to nic tu zwykle nie piszę, ale tym razem chcę się z wami podzielić historią, której jedyną nazwą może być XD
Miałam dziś o 15:20 angielski, skończyła o 16:05, dokładniej 45 minut, wychodzę z budynku, przed taki (tak naprawdę to pod) takim balkonem (nw jak to nazwać), na chillu schodzę na dół i se idziemy chodnikiem do auta. Opowiadam mamie jak to tam było, że jeden chłopak w końcu przyszedł itd. i w pewnym momencie tak totalnie z dupy idzie przed nami mój nauczyciel biologii (Mirek) i jego żona, nauczycielka polskiego. Mirek był nie najlepszym wychowawcą mojej dawnej klasy, jak i jest od 4 klasy naszym nauczycielem biologi, a jego żona uczyła moją dawną klasę polskiego(współczuje tym co mają z nią lekcje). Mirek ma kaptur, a żona Mirka grubą kurtkę. W pewnym momencie zauważam, że to Mirek x2, a moja mama: ,,Czy Ty-" ,,Tak, też to zauważyła" . Idziemy dalej, a oni idą na pasy, w tym miejscu którym my chciałyśmy przejść, to idziemy dalej, idziemy na kolejne pasy tuż obok, a ja ich ciągle obserwuje. Przeszłyśmy przez pasy, stoimy na skrzyżowaniu i obserwujemy ich, przechodzą koło sklepów i idą do banku naprzeciwko pasów, przez które miałyśmy przejść. Wchodzą do banku, a my tum rum tum, mig przez pasy i spierdalamy od nich, aż do auta. Cisnęłyśmy bekę jak powalone. Nigdy tego nie zapomnę.