Witajcie!
Przychodzę dziś do Was z poniekąd smutną informacją — na razie nie będę publikować więcej rozdziałów „Margaretek w oknie”. Stwierdziłam, że napiszę najpierw całość, a później opublikuję. Dlaczego? Spieszę z wyjaśnieniami: od ostatniego rozdziału minęło sporo czasu i mimo że po opublikowaniu go zaczęłam pisać następny, coś nagle przestało mi grać. Samo patrzenie na niego sprawiało mi trudność, dopisywałam ledwo do pięciu słów dziennie, a kiedy cudownie udało mi się ułożyć dłuższe, sensowne zdanie — po chwili w ogóle mnie nie zadowalało. Próbowałam jakoś pokonać ten stan, robiąc sobie przerwy i skupiając się na innych czynnościach, ale mijało więcej i więcej czasu, co nie dawało mi spokoju. Ten kryzys twórczy stał się naprawdę męczący, a na dodatek sprawiał, że byłam w stanie rzucić całe pisanie w diabły, mimo że tak mi na tym zależy. Kiedy próbowałam coś na to zaradzić, starałam się znaleźć takie rozwiązanie, aby nikogo nie zawieść. To, które Wam przedstawiłam, jest jedynym najdelikatniejszym, jakie zdołałam wymyślić. Bardzo przepraszam wszystkich czekających. Nie wiem, ile zajmie mi napisanie tego w całości, w końcu jest jeszcze trochę wolnego. Mam tylko nadzieję, że kiedy przestanę przejmować się czasem i sposobem, znów znajdę w tym więcej uciechy niż bólu (takie są moje przewidywania wobec tego planu). Mogę Was jedynie zapewnić, że nie porzucę losów Edmunda i Artura i ponownie je ujrzycie. Jeszcze raz przepraszam.
~ Wasza _oliye