Popadam na nowo w depresję.
Myślałam, że wyszłam już z tego dołku, a tu wystarczyło kilka chwil, kilka osób i trafiłam w miejsce wyjścia.
_impresjonizm_ przepraszam, że nie piszę, ale po prostu nie mam siły.
Wystarczyła jedna osoba i kilka chwil, a tej osobie już udało się zniszczyć mój mur. Było fajnie, nie żałuję...
Mam postanowienie (od roku), że nie będę żałowała niczego co zrobiłam kiedykolwiek w moim życiu.
Lecz teraz znowu tkwię w tym z czego tak uporczywie próbowali mnie wyciągnąć, w tym z czego nieumiejętnie chciałam się wydostać.
Przepraszam, że się Wam (o ile ktokolwiek to przeczyta) tak żalę, ale nikt inny oprócz telefonu (na który właśnie patrzę i to piszę) mnie nie słucha, nie interesuje nikogo.
Dobranoc