Jedyną rzeczą, którą kocham w pisaniu opowiadań są komentarze. Moja „sztuka”, która nie wiem jakim cudem się tu znalazła i rani wasze oczy, jest czymś co istnieje tylko w mojej głowie — piszę, ale nigdy nie czytam. Nie mam pojęcia, jak to wychodzi. Widzę wiele niedoskonałości i uważam, iż jest to totalne dno. Zawsze jednak czytam komentarze. Cudownym uczuciem jest móc pośmiać się z komentarzy, które uzupełniają to, co ja tworzę. Pośmiać — nie w sensie złym, a zupełnie dobrym! Komentarze pewnej bardzo ciekawej osóbki są w stanie rozśmieszyć mnie do płaczu, a za razem zmusić do napisania następnego rozdziału. Gwiazdki także są niezwykle motywujące, ale lubię wiedzieć, co uważacie o tym, co robią dani bohaterowie! I chociaż moje „wielkie” pisanie jest tylko zabawą, w którą lubię się bawić, a która nie zawsze wychodzi — zazwyczaj nigdy nie wychodzi — to jest czymś, co w pewnym sensie pnie się w górę. A to wszystko dzieje się dzięki czytelnikom, których choć mam nie wielu, to wszystkich szanuje i kocham!
PS jak widać uwielbiam zaśmiecać wam powiadomienia moimi bezsensownymi wywodami...