A więc, moje wnioski: wszyscy ludzie są pierdolnięcii i nie ma wyjątków, a ja nie rozumiem ich, nwm co robić.
boje się jak kogoś poznaje do niego napisać że uzna że jestem natrętna albo że te wiadomości nie będą widziane tylko dla niego, że będzie cisną bekę .
Ludzie się nawet nie kryją, że są fałszywi.
Gardzę ludzimi kturzy że strachu zwalają na kogoś winę, albo udają kogoś innego i trudno mi uwierzyć, że inni tego nie zauważają.
I jest mi przykro poprostu że pomagam każdemu z problemem a jak ja poczuje się na tyle pewnie by powiedzieć to jest:no dokładnie to samo i muwi o sobie olewając mnie.
Ale czemu ja to robię mam tych kurw dość czemu, zawsze im pomagam i staram się być miła, każdy ma granice a ja od dziś nie będę się chamować, chuj im w dupę, kurwa czy ludzie uważają że jak im pomogłam bo widziałam że ktoś jest chamem w ich kierunku to że nie zrobię tego samego z nimi.
Po za tym mam dość ludzi, pierdole to wiem że mnie oceniają po wszystkim.Wyjebane nie mogą jak bende mieć ich w dupie i nie będę im pomagać, gadać przebywać z tymi kurwami,
A i dalej nie lubię ludzi, ach te życie introwertyka.