Okej, pewnie większość ludzi mnie po tym będzie hejtować i dosłownie uzna, że jestem jakaś zła, ale cóż... Otwarcie wolę to powiedzieć, nie jestem za aborcjami. Tak, jestem staroświecka, ale według mnie decyzję o swoim ciele dziewczyna/kobieta powinna podejmować w chwili gdy decyduje się na seks (wiem, że kobiety też są gwałcone co już jest traumą i tego to zdanie nie dotyczy). Płód według mnie także jest dzieckiem, jest żywą istotą, i zanim jeszcze się urodzi słyszy bicie serca matki, czy głosy dochodzące z zewnątrz. Co do dzieci mające być narodzone martwe czy niepełnosprawne... Wiem, że tak bywa, w ten sposób zginęła dwójka mojego rodzeństwa, które od wieści, że są płodami uznałam za członków rodziny. Sama miałam urodzić się martwa, albo ciężko niepełnosprawna, ale jednak żyję i nie mam żadnej niepełnosprawności. Więc nie chcę, by kolejne życia traciły tą szansę przez decyzję matek, które ich nie chcą, lub nawet nie dają szansy na rozwój.
Jeśli to przeczytałeś/aś proszę nie pisz tekstów, które cały czas słyszymy na protestach. Chcę tu tylko wyrazić swoją opinię i nie szerzę w żaden sposób nienawiści.